"Ostatnie pożegnanie"


Spotkaliśmy się tu dzisiaj przy prochach Ś.P. Tomasza Knapika.
Każde pożegnanie, a zwłaszcza to ostatnie skłania do zadumy. Wspominamy wydarzenia, które łączyły nas ze zmarłym.
A było ich, mimo krótkiego życia mojego Brata, tak wiele, że nie sposób ich wszystkich wymienić.

Pozwólcie Państwo i pozwól Kochany Bracie, że inaczej niż jest to przyjęte, zaraz na wstępie, gdybym nie potrafił „dobrnąć” do końca, powiem Ci to, na czym najbardziej mi zależy.

Przyszliśmy tu dzisiaj Tomku, bo Cię kochaliśmy.
Uwielbialiśmy z Toba być, bo zarażałeś nas swoim optymizmem, radością życia, przekonaniem że nie ma rzeczy niemożliwych.
Uwielbialiśmy z Tobą być, jak chce się przebywać z ludźmi od których emanuje dobra energia.
Przyszliśmy tu nie służbowo, nie ze względu na Twoja pozycję, pełnione funkcje, nie dlatego że byłeś kimś ważnym. Przyszliśmy tu dlatego, że Cię kochaliśmy.

Miałem szczęście być Twoim starszym bratem. Stąd moje wspomnienie będzie bardzo subiektywne, jak to wspomnienie starszego brata.
Spora część tu obecnych osób kojarzy nas jako nieodłącznych kompanów bliższych i dalszych podróży. To prawda!
Obaj byliśmy geografami i pasja podróżnicza bardzo silnie nas połączyła. Jak by to było wczoraj, pamiętam wskazówki, których udzielałem Tobie - młodszemu bratu przed Twoją pierwszą dalszą wyprawą do Kazachstanu przed osiemnastoma laty. „Co jeść, żeby się nie pochorować ?”, „Jak ustrzec się przed kradzieżami ?”,„Co koniecznie zobaczyć”?.
A potem rzeczywiście było wiele wspólnie organizowanych wypraw i razem przeżytych przygód.
Zdobyte i niezdobyte szczyty, lodowce, pustynie, lasy tropikalne, pokonywane w bród rzeki, poznani gdzieś na końcu świata ludzie i ich niezwykłe zwyczaje i kultury.
Były też inne wspólne pasje, które nas połączyły: golf, narty, wspinaczka.
Ale Tobie było ciągle mało. Kochałeś adrenalinę, kochałeś mieć „wiatr we włosach”. Stąd w Twoim życiu pojawiło się nurkowanie, bungee, a w ostatnich latach także rowery górskie.
Żyłeś NIEZWYKLE intensywnie. Ktoś powie ,że „igrałeś z losem”, ale wiem i mogę o tym zaświadczyć, że jak mało kto dbałeś o bezpieczeństwo. Najdokładniej sprawdzałeś przypięcie raków przed wspinaczką, zanim kupiłeś sobie czy dzieciom narty, wcześniej już miałeś dla każdego kask. Także w feralnym dniu byłeś doskonale zabezpieczony i chroniony, a raczej jak się potem okazało tylko „prawie doskonale”.
Imponowałeś nam wyjątkowym zorganizowaniem i porządkiem, co nieczęsto zdarza się osobom tak k r e a t y w n y m
jak Ty. Dlatego byłeś idealnym pracownikiem, partnerem, wspólnikiem z którym wielu chciało walczyć o sukces zawodowy, bo wydawał się on z Twoją pomocą i udziałem bliższy i łatwiejszy do osiągnięcia niż z kimkolwiek innym.

Zawsze starałeś się być NAJLEPSZY w swojej dziedzinie.
Kiedy pracowałeś w zakładzie fotograficznym, nie zadowalałeś się zadaniami laboranta, ale startowałeś i zwyciężałeś
w konkursach fotograficznych. Kiedy byłeś przedstawicielem handlowym wielokrotnie sięgałeś po tytuły handlowca miesiąca, kwartału, zdobywałeś z tego tytułu nagrody. Kiedy w końcu poświęciłeś się działalności społecznej i realizacji projektów unijnych, wybierałeś, a następnie sam przygotowywałeś tylko takie projekty, które uznałeś za naprawdę ważne i sensowne. Pewnie dlatego do dziś otrzymujesz dowody sympatii od młodzieży ze szkół głównie gimnazjalnych z powiatu dębickiego dla których w ostatnich latach organizowałeś ciekawe cykle zajęć pozalekcyjnych. W działalności społecznej i edukacyjnej
w Instytucie, który wspólnie zakładaliśmy oraz w Stowarzyszeniu Cumulus, w ostatnich latach znalazłeś coś więcej, niż tylko drogę kariery zawodowej. Obserwując Cię, widziałem, że spełniasz w ten sposób swoją misję i że to teraz Twój własny sposób samorealizacji.
Wszystko to zostało gwałtownie przerwane przez nieszczęśliwy wypadek w słoneczny dzień 23 lipca, gdy oddając się jednej ze swoich pasji - kolarstwu górskiemu zderzyłeś się z samochodem na mało uczęszczanej drodze w Siemiechowie na Pogórzu Karpackim.

„Jest dla mnie niezrozumiałym i smutnym paradoksem, że odchodzisz pierwszy, a pozostaję ja - Twój starszy brat.
Ale różne dziwne zamiany ról zdarzały nam się już wcześniej. Jakieś 30 lat temu do mieszkania naszych rodziców przyszła milicja, poszukując na podstawie donosu syna Włodzimierza Knapika, podejrzewanego o nielegalny handel walutą. Paradoks polegał na tym, że wbrew oczekiwaniom milicjantów i zaskoczonych rodziców, tym poszukiwanym handlarzem nie okazałem się ja - czternastoletni wówczas chłopak, tylko Ty - mały bąbel, lat siedem.
Jeśli dziś odważam się przytoczyć taką czy inna anegdotę, to tylko dlatego Tomku, że bardzo dobrze Cię znałem i wiem, jak Ty odbierałeś pogrzeby. Najczęściej było tak, że staliśmy gdzieś w bocznej nawie albo pod drzewem i przez większość ceremonii wspominaliśmy wesołe zdarzenia z życia zmarłej osoby. Jestem przekonany, że nie pogniewasz się, jeśli mimo
(a może wbrew) odczuwanemu bólowi, Twoi przyjaciele przywołają dziś tę czy inną anegdotę z Twoim udziałem”.*

Wiem, że już nigdy nie przyjdzie od Ciebie żaden sms z raportem jak poszło Małyszowi w drugim skoku i czy Robert Kubica zyskał czy stracił na starcie. Dlatego tym razem to ja ci zamelduję: „Robert Kubica w niedzielę wystartował siódmy i siódmy dojechał do mety”. I jeszcze to, ….. że nie spóźniłem się na ten dzisiejszy pogrzeb.

Na koniec chcę Ci Kochany Tomku powiedzieć o żalu, jaki czujemy.
Los przyzwyczaił nas do pewnych oczywistości.
Po nocy oczekujemy dnia, po zimie wiosny, a po Tobie radości, uśmiechu i przyjaźni.
Wiedzieliśmy, że jak coś zaplanowałeś, że jak powiedziałeś, że coś będzie zrobione - to tak właśnie będzie.
Dlatego dzisiaj zdezorientowani pytamy?! „Co my, Tomku, wszyscy robimy tu, w tym ponurym miejscu”? „ Dlaczego nie jesteśmy gdzie indziej, dlaczego nie planujemy wspólnie kolejnego projektu, czy następnej wyprawy”?
Takiej uroczystości nie było przecież w żadnym planie. Nie zostawiłeś nam testamentu, ale przecież całe Twoje życie może być czytelnym drogowskazem.
Pytam tylko – „Czy za rok, za lat dziesięć, trzydzieści wciąż będziemy Cię pamiętać?
Czy nie zapomnimy?
Czy ten krótki czas, kiedy żyłeś na tym świecie był wystarczający żebyś trwale przetrwał w naszej pamięci?

Bardzo chciałbym zapewnić Cię, że nie zmarnujemy życzliwości i optymizmu, którymi nas obdarzałeś. Byś patrząc na nas, mógł sobie pomyśleć: „uczyniłem ich odrobinę lepszymi, dałem im radość, dałem im uśmiech”.
Twój wyjątkowy uśmiech, który może zapamiętamy najdłużej……

Żegnamy Cię, Drogi Tomku.
Najukochańszy Mężu, Tatusiu, Synku, Bracie, Wujku. Nasz Drogi Przyjacielu.
Jezu Chryste a nasz Panie, daj mu Wieczne spoczywanie.
Twoja Ziemska podróż dobiegła kresu. Teraz zwolnij, odpocznij.
Śpij spokojnie.

Tarnów. 27 lipca 2010 r.




*fragment pominięty w celu skrócenia mowy (ze względów emocjonalnych oraz względu na przedłużającą się uroczystość pogrzebową).

















Zdjęcia pochodzą z 2009 r, z naszej ostatniej wspólnej wyprawy w Marmarosze (Rumunia)



Możesz dodać swoje pożegnanie.
Wiem, że to może być trudne, ale zachęcem przyjaciół i znajomych Tomka o podzielenie się wspomnieniami, anegdotami Jego dotyczącymi.





Podpis


Treść komentarza


przepisz tekst:    





G 2020-09-08 08:37:28

Spoczywaj w pokoju.



Funer 2019-10-19 12:06:19

Informujemy,że epitafium śp. Tomasza Knapika dostępne jest pod adresem https://funer.com.pl/epitafium,tomasz-b-knapik,4947,1.html

Zapraszamy rodzinę i przyjaciół do zapalanie świeczek.




J.S. 2018-03-27 21:54:52

...



Bartek 2018-01-23 17:37:07

Tęsknię wujku



brat Tomka 2017-12-08 09:47:39

Do: Zasmucony kolega.
Proszę napisać na adres e-mail biuro@bonawentura.org Wyślę informację.




Zasmucony kolega 2017-12-07 23:40:00

Przepraszam, a możecie mi napisać, gdzie Tomuś jest pochowany? Przyjeżdzam z zagranicy na Święta, pierwszy raz od wielu lat. Nic nie wiedziałem, jest mi bardzo żal. To był wspaniały człowiek.
Bardzo smutna wiadomość.




Marzena 2017-12-04 22:46:41

Tomku, dzięki Tobie poszłam do najlepszej szkoly w Tarnowie. Zjawiłeś się w mojej podstawówce i od tamtego momentu byłeś naszym przewodnikiem. My tacy wylęknieni, a Ty zawsze taki pomocny i serdeczny. Dzięki Tobie było łatwiej. Zawsze byłeś uśmiechnięty i pomocny. Z ogromnym żalem i bólem przyjmuję wiadomość o tym, źe juź Cię nie ma wśród nas. Tam, gdzie jesteś, znów się kiedyś spotkamy. A pamięć Twoich dobrych uczynków nigdy nie zginie...



Xyz 2017-07-23 15:15:53

Kolejny rok...



Andrzej Kalandyk 2016-06-07 08:05:52

Pamiętamy, wspominamy.



WoMaBa 2015-07-23 17:46:45

Tomciu. Pięć lat bez Ciebie. Na granicy z Czeczenią wspominamy Ciebie. A wieczorem wzniesiemy niejeden Toast.



Agata 2015-07-23 15:27:16

Tomasz pamiętamy,kochamy i okropnie tęsknimy



xyz 2015-07-23 09:09:23

dzisiaj kolejna piąta rocznica , tak bardzo mi przykro...



córka Kamila 2014-12-31 23:44:01

w tym dniu rozpacz bo brak mi vcebie tesknie za toba <3 31.12.2014r



xyz 2013-07-23 13:15:54

Bardzo mnie zawsze boli, gdy umiera utalentowany człowiek, świat bowiem bardziej ludzi takich potrzebuje niż niebo



Ewa :( 2013-07-23 11:37:38

mija kolejny ..trzeci rok :((...i znów jest słonecznie ,tak jak wtedy...



Ewka 2012-10-31 18:01:50

Tomek... spotkaliśmy się zaledwie kilka razy, ale wciąż pamiętam Twoją ogromną radość życia... Tak trudno zrozumieć dlaczego właśnie Ty ?



Ewa:( 2012-10-31 14:14:34

...nie umiera ten , kto trwa w pamięci żywych ...:(



Ewa :( 2012-07-23 07:27:33

Tomek ...minęły już dwa lata kiedy nie ma Cie wśród nas :(((( Wtedy tez był taki piękny i słoneczny dzień....DLACZEGO???



Andrzej Sęk 2012-02-11 03:38:55

Bardzo załuje że nie poznałem Tomka , bardzo chciałbym sie podzielic pasja jaka jest podrózowanie po swiecie która rozpoczałem dopiero od 2 lat pozdrawiam Andrzej a222222333@gmail.com



Mateusz 2011-12-11 11:08:40

[*]



Ewa 2011-09-20 10:05:41

To już drugie Twoje urodziny kiedy nie ma Cię wśród nas...:(



mp 2011-03-26 22:29:16

I stało sie!:) Festiwal podroży i przygody Bonawentura 2011 ruszył. Ruszył i to tak, ze pewnie długo długo nie zatrzyma sie bo i juz 2 i 3 edycja zapowiedziana:). I dobrze.
Wojtku! Gratulacje i niski uklon w Twoja strone za to wszystko czego dokonales. Fantastyczna organizacja, niesamowici goscio-podroznicy, komplet na widowni i kazdy ale to kazdy szczegol dopieszczony. Banery,smycze,czapeczki, karnety,foldery,wolontariusze itd itp ....Tomkowi napewno sie podobalo. On lubi takie szczegoly. Najwiecej chyba wzruszen dostarczyl (nam znajacym osobiscie Tomka) pokaz slajdow z archiwum rodzinnego Tomka. Dziekuje Ci Wojtku tez za to, ze pozwoliles nam pobyc z Tomkiem. Bo kazda chwila z Nim jest bezcenna. BO TOMCIO BYL TAM Z NAMI!!!!!!!!Jeszcze raz Gratuluje i dziekuje!!:):)




Ewa 2011-02-25 07:58:39

Wcale nie wszystko sie zgadza...To było nie na Limanowskiego tylko na trzecim kolejnym naszym mieszkanku na ul.Sowińskiego. A życzliwego sąsiada czasami do dziś widuję..A co do tej opowieści jeszcze dodam,że zarzut że samochód już tak stoi i stoi nieużywany również został przez Tomusia obalony krótkim stwierdzeniem,że co jakiś czas przesuwa go co 15 czasem co 20 cm ...raz w tył a raz w przód:)...to był cały Tomek, chyba przez całe swoje życie nie było takiego momentu, gdzie nie zanalazłby szybkiej i trafnej odpowiedzi na zadane pytanie...



mp 2011-02-22 17:23:31

Hahaha! Pamietam i te opowiesc. Tylko jak Tomek sie tu zachowam bo on by oczywiscie niektore fakty uscislil. Sprawa miala miejsce w owczesnej instytucji zwanej Kolegium d/s wykroczen bo sadow grodzkich jeszcze nie bylo.:):):) Reszta wszystko sie zgadza:)
Ja jeszcze z takich smiesznych historii pamietam jak Tomek za czasow pracy w Nestle przemieszczal sie charkterystyczna biala toyotka z tym krolikiem na masce. Zdarzyło sie pare razy, ze nasz Bohater udowadnial policji ze toyotka dosc szybkie auto. Co prawda policjanci nigdy mu racji osobiscie nie przyznali bo oczywiscie nie mieli takiej mozliwosci;) bowiem owczesne polonezy nie dawaly im tej mozliwosci. Ale Tomcia sobie juz obczaili i w okolicach Debno-Brzesko czesto na niego urzadzali polowania:) Bez skutku. Pozniej Tomcio zmienil prace wraz z samochodem a nastepny kierowca tamtej toyotki mial juz przechlapane. Minelo sporo czasu na w/w trasie zatrzymala Tomka kontrol drogowa. Tym razem ze to byla rutynowa kontrol a On jechal przepisowo, zatrzymal sie. Po chwili rozmowy pan policjant pyta: a czy pan przypadkiem nie jezdzil wczesniej taka biala toyotka combi z krolikiem na masce? Tomek na to : "A czy pan zna przypadkiem w tej wsi takiego Andrzeja P.? (mojego szwagra;)) "Znam , a bo co"? zaciekawila sie wladza. "A bo widzi pan, pan mnie dzisiaj pusci bo mam w bagazniku pusto a jutro to za ta toyotke to tam cos u Andrzeja dla pana zostawie". "PANIE! Ile mysmy razy na pana sie zasadzali!!! Oddal dokumenty, pwoedzial ze odwiedzi andrzeja i z usmiechem na twarzy dodal ze beda miec teraz oko na granatowy samochod (marka wyleciala mi z glowy).
Gdy policjanci na drugi dzien zjawili sie u mojego szwagra nie za bardzo wiedzieli jak zagadac o "bonusie". A ze andrzej dowciapny i nie chcial im ulatwiac tego dopominania to gadal o wszystkim i o niczym. Ci sie gimnastykowali, krecili, pewnie i pocili. W koncu sie nad nimi ulitowal i wyciagnal pakunek od Tomka. Miny od razu usmiechu dostaly a andrzej na odchodzne rzucil:"tylko zebyscie juz mu dali spokoj bo on porzadny chlopak.A jak sie wam jaki telewizor zespuje to nie bedzie wam kto mial naprawic:)
Usatysfakcjonowani z pakunku (Tomek (w tym przypadku czytaj BOLS) to mial gest;)) udali sie na dalsze lowy a Tomek mial z ta zmiana spokoj:)

wiecej...



brat Wojtek 2011-02-22 13:18:47

Dzięki Gosiu za Twoje historie :) Teraz ja dodam od siebie, żeby się pamiętało.....

Było to jakoś w pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych. Nie wiem czy pamiętacie pierwsze auto Tomka. Żółta Skarpeta – Syrena Bosto w kolorze jajecznicy. Wozu tego, dziś powiedzielibyśmy „kultowego”, używał Tomek z powodzeniem nie tylko do niedzielnych wypadów za miasto, ale również do poważnych zadań służbowych m.in. jako flagowej mikrociężarówki w firmie meblarskiej Labeo, gdzie pracował jako przedstawiciel handlowy, key account manager, projektant wnętrz dostawca-porter, składacz mebli w jednym.

Otóż poczciwa skarpeta spisywała się całkiem, całkiem, dodatkowo zarabiając na swojego aktualnego właściciela ale … jak wszystko co dobre w życiu … do czasu. Pewnego dnia po prostu nie odpaliła. A ponieważ czas był jesienny odtąd stacjonowała spokojnie na ul. Limanowskiego w Tarnowie jako dumny, acz bezużyteczny oldtimer w oczekiwaniu wiosny.

Nie robiła nikomu krzywdy, ale i nie pozostała niezauważona. Czujne oko mieszkańców ulicy Limanowskiego wytropiło, a obywatelski obowiązek kazał zgłosić ten niepospolity fakt na Policję. Policja, jak to policja, parokrotnie nagabywała właściciela, ale ten nie widząc żadnego powodu ani uchybienia ważył je sobie lekce. Podobnie jak mandaty wystawiane zdaniem Tomka, z „ewidentnie naciąganego” powodu. Mieszkańcy pozostawali jednak nieugięci i dopięli swego śląc anonimy i domagając się założenia sprawę z urzędu „o ukaranie, za porzucenie auta na drodze publicznej”. W końcu, któregoś dnia nadeszło wezwanie o stawienie się w tarnowskim sądzie w charakterze pozwanego.

Tomek zdeklarowany liberał postanowił przyjąć to nowe dla siebie wyzwanie. Postanowił zmierzyć się z jawną dyskryminacją, dać odpór państwo policyjnemu i donosicielskiemu i stanąć oko w oko z dopiero co niepodległym po latach komunizmu Państwem Polskim przed niezawisłym sądem w obronie swoich praw obywatelskich. A, że naoglądał się amerykańskich dramatów sądowych w stylu „Dwunastu gniewnych ludzi” uznał, że będzie bronił się sam, bez armii adwokatów i samodzielnie zaplanuje linię obrony licząc, że „prawda i wolność obronią się same”.

Onego dnia stawił się Tomek w sądzie przed obliczem groźnej Pani Sędzi, naprz
wiecej...



mp 2011-02-21 00:57:09

"No chyba Go zabije. 20 minut do slubu a Tomka jak nie bylo tak nie ma"- temu podobne i inne mysli przeskiwaly z jednej szarej komorki do drugiej z taka sila, ze az głowa o malo co nie eksplodowala. Było to z 13 lat temu ale
pamietam -jakby sie wydarzyło wczoraj. Wpadalismy z Tomkiem do kosciola i o zgrozo! nowozency stali juz u stop oltarza. Na nasze pierwsze szczescie ksiadz dobrodziej nie zdarzył jeszcze pojawic sie w Prezbiterium a na drugie
nasze szczescie poziom adrenaliny obecny u pary mlodej, zwiazany z calym slubnym zamieszaniem spowodowal, ze nie zauwazyli braku ekipy foto-video.Uff! -"Na nastepny raz musisz mnie cyganic i mowic zawsze mam byc pol godziny
wczesniej bo wiesz, ja sie lubie spozniac"- z szelmowskim usmiechem i uroczym przekasem w głosie uswiadomil mnie Tomcio. Wiedziałam, ze juz drugiej akcji tego typu moge nie przezyc(poniewaz ja akurat nie nawidze sie spozniac) i
do jego ustalonej polgodzinki dodawalam na szczescie swoje "polgodzinki" co skutkowalo w miare punktualnym rozpoczynaniem sobotniej pracy przez kolejnych kilka sezonow. Uwielbialam z Tomkiem pracowac. Wtedy pracujac-wypoczywalam. Rozumielismy sie bez slow bo gdy ich uzywalismy bywało czasami przezabawnie. Czesto wspomninalismy Prymicje w Dabrowie Gorniczej u obecnego Ojca Prowincjala Franciszkanow Conventualnych. Tomek robil zdjecia (był zachwycony tamta uroczystoscia), Jacek (maz moj osobisty) filmowal. Ja z racji "zaciążenia" bylam oddelegowana do koordynacji bo Tomcio byl pierwszy raz na franciszkanskich prymicjach (a u nich to ciut inaczej wyglada). Po mszy Tomek podszedł do mnie i mowi:
-" wiesz co. Ladowarke do kamery zostawilem pod kapliczka".
-"Matko Boska pod ktora kapliczka?!!! "- krzyknelam, skanujac juz w glowie droge procesji w poszukiwaniu miejsca jakiejs kapliczki . Ten popatrzył na mnie
jak na wariatke i mowi ze zdziwieniem pokazujac dlonia na ambone
-"no tam , pod kapliczka"
-"to nie jest Tomcio zadna kapliczka tylko AMBONA! Powtorz!!!" -Wybuchnelismy smiechem a Tomek powiedzial
-"dobra,cicho byc, wszystko jedno kapliczka, ambona". Dobrze, ze nie urodzilam ze smiechu. Od tej pory wystarczyło ze podczas roboty ktores z nas dalo tylko lekki sygnal glowa sugerujac spojrzenie na ambo
wiecej...



Kamila. 2010-12-09 18:57:50

Szczere współczucie dla rodziny.




Boże miej Go w swojej opiece...
[*]




m 2010-11-26 22:16:14

nie znałam cię , ale przeczytałam mowę pożegnalną twojego brata i wpisy twoich przyjaciół , matko boska , jezu , jak to się mogło stać ..... czy tam na górze potrzeba podróżników ,pasjonatów , jakie projekty tam realizują , czy naprawdę jesteś im tam bardziej potrzebny ?????????????????? mam pretensję do tej "góry" czy ich projekty nie mogły poczekać ??????????????!!!!!!!!!!!!!!! Wieczny odpoczynek



Robert Dubowski 2010-11-24 21:30:37

Dzisiaj się dowiedziałem...



Monika 2010-11-04 20:56:29

Poznalam Tomka w Krakowie na egzaminie pisemnym z geografii. Mimo iz ostatecznie nie studiowalismy razem, to wraz ze znajomymi wychodzilismy czasem na Grodzka do knajpki, ktorej nazwy juz nawet nie pamietam. Kilka lat temu spotkalismy sie na Szewskiej. Tomek byl tak samo usmiechniety jak go pamietalam z czasow pierwszego roku.

Od kilku lat mieszkam w USA i dzisiaj szukajac znajomych na facebook ,wrzucilam jego imie w wyszukiwarke.... oniemialam...




Rozalia 2010-11-02 10:24:58

Wujku, brakuje mi Ciebie.

Kiedy przywołuję w pamięci Twój obraz, przychodzą mi do głowy wyrwane z kontekstu migawki. Pozornie błahe sytuacje, przelotny gest, Twój szczery uśmiech albo celny, uszczypliwy komentarz. I chociaż nie widywałam Cię jakoś specjalnie często, to zawsze gdzieś w środku kołatała ta świadomość, że JESTEŚ. Że niedługo przyjedziesz, że właśnie rozmawiasz z tatą przez telefon, że wpadniesz do nas - z rodziną, na dłużej albo sam, nagle, podpisać jakieś papiery. Nie musiałam widzieć Cię codziennie, żeby teraz codziennie odczuwać Twój brak.
Byłeś przecież zawsze, odkąd tylko pamiętam. Trzymałeś mnie do chrztu, nauczyłeś tylu rzeczy - od gry w sapera po jazdę na nartach. Zawsze wydawało mi się - w naiwny, ale przecież naturalny sposób - że jesteś jedną z tych osób, które nie mają prawa odejść, tym nieśmiertelnym Wujkiem-geografem, wiecznie młodym - ciałem i duchem. Wraz z Tobą odeszła ta pewność, że zobaczę Cię w każde święta, że przyjedziesz na Ostrą, albo my do Pleśnej, że na pewno niebawem się spotkamy.
Nie dociera do mnie, że już Cię nie ma wśród nas. Wciąż mam wrażenie, że po prostu wyjechałeś gdzieś na dłużej. Myślę, że już zawsze będę to tak odczuwać, i może paradoksalnie jest w tym trochę racji - bo przecież wciąż jesteś, pozostał z nami Twój duch, trwasz w naszej pamięci.

Żałuję tylko, że nie zdążyłam Ci powiedzieć, jak bardzo mi imponowałeś, jak podziwiałam Twój niegasnący zapał do kolejnych pasji. Opowiadałam o Tobie znajomym, przeglądałam galerię Twoich zdjęć, patrzyłam z zachwytem na podróże Twoje i taty. Z tym wiąże się tyle wspomnień! Pamiętam wiele Waszych wyjazdów, to na golfa, to za granicę, widzę przez mgłę Wasze czapki, zrobione na Małysza.. Tyle drobiazgów przypomina mi o Tobie, tyle zwykłych przedmiotów ma z Tobą związek - wystarczy, że piszę piórem od Ciebie, a uruchamia się machina, zostają przywołane niezliczone sieci skojarzeń. Ty śpiewający 'Dawna dziewczyno' na karaoke, Ty na wyciągu narciarskim, Ty opowiadający mi jakiś czas temu o ostatnio obejrzanych filmach. Ciężko jest mi sobie wyobrazić, jak wielki ból muszą odczuwać Ci, którzy widzieli się z Tobą na co dzień.
A przez te wszystkie wspomnienia przewija się Twój niegasnący uśmiech, o którym wszyscy tu piszą, co prz
wiecej...



Przemek 2010-09-03 20:48:33

Tomku nie mam słów – to nie był jeszcze Twój czas, aby odchodzić …..
Poznaliśmy się i nie myśleliśmy, że będziemy razem pracować. Później trochę dzięki Tobie stanowiliśmy jeden zespół. Moje pierwsze miesiące w nowej pracy były bardzo trudne i myślałem, że nie podołam, ale dzięki Twojemu entuzjazmowi i niezwykłej wprost umiejętności upraszczania spraw skomplikowanych przetrwałem już tyle lat w tej samej firmie …..
Ty poszedłeś swoją drogą udowadniając, że możesz i potrafisz dużo, dużo więcej zawsze tryskając optymizmem, pomysłami i niezwykłą umiejętnością rozwiązywania problemów w kilka chwil ….
Byłem zawsze pod wielkim wrażeniem Twoich wypraw w najdalsze zakątki ziemi i z zaciekawieniem słuchałem, co zastałeś po drugiej stronie świata ….
Dziś pewnie planujesz jak zorganizować wyprawę na drugą stronę nieba i najbardziej mi szkoda, że jeszcze przez jakiś czas nie będę mógł posłuchać Twoich opowieści jak tam było … a powinniśmy planować taką wyprawę razem może za 30 – 40 lat jestem przecież Twoim rówieśnikiem …..
Nie mam słów …..





Anka 2010-08-31 14:39:28

A ja Tomku pamiętam jak w rodzinnym domu hodowałeś piękne okazy cytryn, które odwdzięczały Ci się pięknymi owocami. Bardzo byłam nimi zachwycona i tym że młody wtedy chłopak miał taką wiedzę i wrażliwość do roślin. Wielki żal że już Cie nie ma...



koleżanka 2010-08-23 14:51:35

...Nigdy Cię nie zapomnimy. Zawszę będziesz wśród nas. W naszych sercach :*
W pamięci zawsze będzie gościł twój głos, śmiech, uśmiech, twoje podejście do życia i widok twojej twarzy tylko tym razem w kolorze szarym... :(




:( 2010-08-23 14:24:42

Minął miesiąc :(



Monika 2010-08-09 18:12:52

Ja pamiętam szczególnie czasy, kiedy Ty byłeś uczniem liceum, a ja chodziłam do szkoły podstawowej. Wyobrażałam sobie, że jesteś moim starszym bratem, którego nigdy nie miałam. Imponowałeś mi we wszystkim. Jak to młodsza kuzynka, plątałam się po waszym domu, przeszkadzałam w randkowaniu, siałam małą destrukcję. Nie zapomnę Twojego wyrazu twarzy, jak powyciągałam prawie wszystkie znaczki z klaserów i poukładałam je kolorystycznie...Chciałam Ci zrobić mega niespodziankę i zrobiłam....jednak niezbyt przyjemną:) Pamiętam jak zjeżdżaliśmy razem na sankach z górki pod Banią na Monte Cassino. Co to była za prędkość i jaka adrenalina! Pamiętam jak dzięki Twojej i Wojtka inicjatywie zarobiłam swoje pierwsze pieniądze roznosząc ulotki w Nowym Sączu. Miałam wtedy z 15 lat i czułam się wśród was, studentów I roku taka dorosła.
Pamiętam Twój uśmiech, Twoje, tak bardzo podobne do mojego Kuby, poczucie humoru, dlatego jest mi niewiarygodnie trudno pogodzić się z tym, co się stało...




Ewa....:( 2010-08-08 20:53:20

A ja pamiętam wszystko!!! To jak z Majką latałyśmy w szkole sobie Ciebie pooglądać...jak siedziałam na przerwie z książką odwróconą do góry nogami a Aneta Ci mnie pokazała i powiedziała -To ona!...i dodała - ona była we Francji!...to jak pierwszy raz przyszedłeś do mnie do domu i mama zapytała...czy ty przypadkiem nie jesteś synem Jadzi Zając?..to jak czasami zapominaliśmy odebrać Grzesia z przedszkola :)..to jak w Dzień Ojca 1993r. powiedziałam Ci że będziemy mieli Dzidziusia a Ty nie miałeś wątpliwości,że będziemy rodziną...jak cały czas miała to być Kamilka...a potem kilka lat później w dzień Św.Mikołaja 1998r.że może to jednak będzie Kamilka...i jest!...to jak chodziłeś za mnie do krawcowej mierzyć suknię ślubną...nasze kolejne wynajmowane mieszkanka i wreszcie to własne...i całe nasze wspólne życie!!!....dokładnie pamiętam...a było tego trochę....TAK PRZYKRO I BOLI BARDZO!!!



brat Wojtek 2010-08-08 18:14:06

Jedno z moich najdawniejszych wspomnień, choć na pewno nie to „naj”. Za to niezwykle silne.

Było to w sierpniu 1978, albo może nawet 1977 roku. Wakacje, sierpień, zamknięte przedszkole, do którego chodziłeś. Rodzice w pracy, a my sami w domu. Trochę nam się nudziło, więc wymyśliłem, że wezmę Cię do kina.
Sprawdziłem w gazecie. W Marzeniu; nic dla nas, w Krakusie też nic. Za to w kinie Azot (Mościce) grają film b.o. Tylko te Mościce, daleko i bez sensu. Zacząłem się wycofywać, ale Ty postawiłeś na swoim "chcę do kina, do kina", więc ...nie było odwrotu.

Pamiętam ten film, „Charlie Brown i jego kompania” - Twój pierwszy film w kinie i nasza pierwsza samodzielna wyprawa. Ty lat 6, ja 13.
Wychodziliśmy z domu jako jeszcze dwa obce światy. Owszem bracia, ale duża różnica wieku, bez wspólnych spraw, pasji. I wtedy ..... wszystko się zmieniło.

Pamiętam ten Twój entuzjazm, podekscytowanie. Jak dostałeś swój bilet, jak pani bileterka uśmiechała się i zagadnęła coś dla nas. Potem zgasły światła a Ty przestraszony spytałeś co się dzieje. Film był wspaniały. Kreskówka o grupce przyjaciół, którzy rywalizują z drużyna przeciwną i mają niesamowite przygody. Spływ tratwami rwącą rzeką, ognisko, biwak nad wodą.

Byłeś wprost zachwycony. Szczęśliwy. Pamiętam jak wracaliśmy przez park trzymając się za ręce. Gadałeś jak najęty, wymyślałeś "dalsze ciągi". A ja wtedy pierwszy raz spostrzegłem że nie jesteś tylko taką małą maskotką - Misiu jak Cię wtedy wszyscy nazywali. Tylko jesteś moim Bratem - chłopcem, który ma swój świat, wyobraźnię, który świetnie opowiada, ma własne zdanie. Pamiętam, że pierwszy raz poczuliśmy się jak .... bracia ... i tak już było zawsze.

Byłem strasznie zadowolony, że jednak zabrałem Cię wtedy do kina. Tego lata wybraliśmy się tam jeszce dwa lub trzy razy, ale tamtych filmów już nie pamiętam.




Jagoda Brożek 2010-08-07 22:41:53

Był rok 2005, wyprawa do Ekwadoru. Po zdobyciu przez męska część ekipy najwyższego szczytu Ekwadoru Chimborazo panowie postanowili zaszaleć – Ty z głową. W tym celu udałeś się do salonu fryzjerskiego. Po długich poszukiwaniach znalazłeś odpowiedni salon i odpowiednią fryzjerkę. Fryzjerka na widok Twoich blond loków rozpromieniła się uśmiechem (zresztą jak każda Ekwadorka na widok pięknego blondaska), zapytała czym może Ci służyć na co otrzymała odpowiedź,że chcesz mieć fryzurę jak David Beckham. Uśmiech na jej twarzy troszeczkę „zrzedł” i zapytała ponownie czy chodzi Ci o Davida Beckhama ? Zdecydowanie odpowiedziałeś,ze tak, chcesz mieć fryzurę jak David Beckham ! Fryzjerce uśmiech zupełnie „zszedł” z twarzy , nie pozostało jej nic innego jak zaprosić Cię na fotel. Rozsiadłeś się wygodnie , zadowolony,że Ekwadorka wreszcie zrozumiała o co Ci chodzi a fryzjerka przygotowała........ maszynkę do golenia. W ostatniej chwili spojrzałeś na kolorowe pismo, które leżało na stoliku – na okładce był David Beckham – łysy jak kolano !!

Tomku , gdybym zapytała Cię dlaczego odszedłeś tak wcześnie pewnie odpowiedziałbyś mi z nonszalanckim uśmiechem, że „ulubieńcy Bogów odchodzą młodo, ale potem żyją wiecznie w ich towarzystwie „ ......
Ja jednak nie potrafię się z tym pogodzić, byłeś młodym, mądrym i dobrym człowiekiem, to nie był Twój czas..........
Żegnaj Tomku,
pozostaniesz w moim sercu i pamięci.




Marek Bachara 2010-08-06 22:39:19

Cześć Tomku !......

Piszę do Ciebie bo wiem że i tak ten list przeczytasz, nie mam pojęcia jak ale Ty i tak znajdziesz na to sposób. Twoją Obecność sprawiała, że zwykły wypad stawał się niezwykłą przygodą, stres przeradzał się w adrenalinę, złość w śmiech, tam gdzie inni zapewne by płakali myśmy mieli ubaw a życiowe gafy były paliwem napędowym Twoich anegdot.

Pamiętam jak w Słowenii przed swoim skokiem bungee na rzece Soća zwróciłeś uwagę instruktorom że zapięcia, które przymocowali do liny są zbyt luźne, wszyscy wybuchli śmiechem. Tuż przed wykonaniem skoku wybiła godzina 12:00 i dzwony zaczęły bić, obróciłeś się do nas i miałeś wtedy duże cielęce oczka, wszyscy wybuchli śmiechem.

Pamiętam jak zaprosiłeś na stację BP na szybkie jedzenie bo chcieliśmy szybko przyjechać do domu z Gran Prix i zamówiłeś zapiekanki, zapłaciliśmy wybiła godzina 24:00 i stop orkiestra rozliczenie kasy musieliśmy czekać pół godziny, wszyscy wybuchli śmiechem.

Pamiętam jak wybiła godzina kiedy….. wszyscy wybuchli płaczem

……Wielka Cześć dla Ciebie




[*] 2010-08-06 14:10:45

Zbyt krótko Go znałam, żeby dodać jakąś anegdotę...
Jednak przez ten czas spędzony z Nim mogę napisać, że był to człowiek, który zarażał optymizmem, chęcią życia.
Wszystko zawsze zaplanowane, a jednak wiele rzeczy robił spontanicznie. Liczyła się zabawa, sport, a jednocześnie bezpieczeństwo. Był odważny, kochał adrenalinę, ale wszystko z rozsądkiem.
Nie powiem "dzisiaj brak takich ludzi..", bo swoim zachowaniem i swoją osobą na pewno w wielu z nas zaczepił chęć życia, poznawania świata, osiągania sukcesów.
Bardzo tęsknimy Tomaszku ;(















www.tomaszknapik.pamietajmy.com.pl

www.bonawentura.org